poniedziałek, 18 czerwca 2012

Top 10: Najważniejsze nieprzeczytane książki


Top 10 to akcja, przy okazji której raz w tygodniu na blogu pojawiają się różnego rodzaju rankingi, dzięki którym czytelnicy mogą poznać bliżej blogera, jego zainteresowania i gusta. Jeżeli chcesz dołączyć do akcji - w każdy piątek wypatruj nowego tematu.

Dziś przyszła pora na... Najważniejsze nieprzeczytane książki!



To dość bolesny i ekshibicjonistyczny ranking. Zmusza mnie do przyznania się do swoich czytelniczych luk. Niektórych bardzo wstydliwych. Nie będę wypisywać tytułów, bo widać je dobrze na powiększeniu zdjęcia. Dodam jedynie, że ta konkretna książka Mankella występuje tylko symbolicznie - jako reprezentant twórczości pisarza. Najgorsze jest jednak to, że mogłabym dodać jeszcze wiele, wiele tytułów... Ale nie ma tego złego! Przynajmniej mam co robić do końca życia - czytać. Książki nie skończą się nigdy. :-)

7 komentarzy:

  1. Pod tym bolesnym rankingiem mogę podpisać się w prawie w całości (czytałam jedynie "Cień wiatru"). WSZYSTKIE inne pozycje od dawna planuję, większość nawet mam w domu.
    Jedyne co mogłabym zastąpić to Mann - ja próbowałam, ale jakiś rok temu jego książki były dla mnie po prostu za ciężkie.

    Co do Twojego starzenia się (bzdura!) pojęcia nie mam jak interpretować Twój wpis. Starzejesz się i nie masz ochoty na młodzieżówkę, czy (o zgrozo!) nie chcesz poznawać nowych gatunków.
    Jeśli to pierwsze, uspokajam, jako 15-letnia osoba też mam ich dość.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak dla mnie to nie masz się czym przejmować. Na świecie są tysiące o ile nie więcej książek wartych uwagi i których za pewne nie przeczytamy. Czas nie guma, kasa sama się nie produkuje, a książek non stop przybywa. Mimo to, życzę Ci możliwości poznania wybranych przez Ciebie pozycji i spełnienia wszystkich literackich marzeń :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziennik Anne Frank swego czasu był bardzo popularny i wychwalany (chyba głównie za przyczyną filmu na jego podstawie), a jednak i ja miałam problemy z dokończeniem jego lektury...
    Co Zadie Smith: nie czytałam "Białych zębów", ale miałam wątpliwość przyjemność zapoznania się z inną pozycją tej autorki, której do końca nie dałam rady...
    Natomiast "Cień wiatru", o dziwo, przeczytałam w całości.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam to samo - jest wiele znaczących tytułów, których jeszcze 'nie raczyłam' tknąć. Chęci mam szczere, ale czasem naprawdę ciężko znaleźć czas na wszystkie książki, które chciałoby się poznać :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja mam tak okropne plamy w klasyce, że wystarczy przywołać, że nie przeczytałam Zbrodni i kary. Chociaż fabułę, oczywiście, znam doskonale :) Czasami mam wyrzuty sumienia, że sięgam po jakieś lekkie czytadło, zamiast sie odchamiać.
    Ale lepiej czytać tak, niż nie czytac wcale, no nie?

    OdpowiedzUsuń
  6. Gosiula, Larssonem się nie przejmuj, 3-4 dni i całą trylogię przeczytasz, bo tak wciąga, że oderwać się nie sposób :)
    Z kolei nad Mannem przesiedziałam trochę, bo czyta się ciężko, ale naprawdę WARTO się przemęczyć, bo książka fantastyczna i czarodziejska (miałam z niej pisać licencjat ;p).

    To mówiłam ja, Emila.

    OdpowiedzUsuń
  7. Gosiula, Larssonem się nie przejmuj, 3-4 dni i całą trylogię przeczytasz, bo tak wciąga, że oderwać się nie sposób :)
    Z kolei nad Mannem przesiedziałam trochę, bo czyta się ciężko, ale naprawdę WARTO się przemęczyć, bo książka fantastyczna i czarodziejska (miałam z niej pisać licencjat ;p).

    To mówiłam ja, Emila.

    OdpowiedzUsuń