niedziela, 8 stycznia 2012

"Dziwne losy Jane Eyre" - Charlotte Bronte


Tłumaczenie: Teresa Świderska
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Stron: 571

Każdy z nas (czytających namiętnie) ma własną listę marzeń książkowych. Na mojej liście główne miejsce zajmuje klasyka, którą pragnę poznawać, poznawać, poznawać. Wypełniać te zawstydzające luki w mym czytelniczym wykształceniu. Pierwsza książka w 2012 roku ma dla mnie wymiar symboliczny, wszak to prawdziwa klasyka powieści, a jedno z moich postanowień noworocznych tyczy się właśnie klasyki. W 2012 roku postanawiam przeczytać podstawy podstaw, których dotychczas nie poznałam, a także zaopatrzyć się w owe książki na przyszłość. Być może na wiosnę doczekam się mej wymarzonej biblioteczki!

Wspomnianą wcześniej książką o symbolicznym wymiarze jest dzieło Charlotte Bronte Dziwne losy Jane Eyre. Spędziłam z tym utworem okres świąteczno-noworoczny. Czytałam w różnym tempie. Raz spokojnie, dotykając myślą każdego zdania. Innym razem, przewracałam kartki w sposób szaleńczy, chcąc czym prędzej poznać rozwiązanie problemu. Szczególna to książka i cieszę się, że nareszcie po nią sięgnęłam. 

Losy Jane opowiada czytelnikowi ona sama, w pierwszej osobie. Zwraca się niejednokrotnie bezpośrednio do czytelnika, jak gdyby siedziała obok i przy kubku herbaty snuła opowieść... XIX wieczna Anglia to jeden z moich ulubionych czasów powieściowych, dlatego opowieści Jane wciągnęły mnie już po pierwszych stronach. Czytelnik poznaje dekadę z życia głównej bohaterki. Dekadę bodaj najważniejszą, bo mieszczącą w sobie trudną przemianę z dziewczynki w kobietę. Oczywiście dane jest czytelnikowi także poznać losy wcześniejsze i późniejsze, a wszytko dzięki płynnej narracji i barwnemu językowi. Dla współczesnego czytelnika ten język może być już anachroniczny, zbyt patetyczny, a sama książka przegadana. No i oczywiście, każdy ma do tego prawo, ale chyba nikt nie odmówi tej powieści uroku, znakomitej znajomości ludzkich emocji i ważności problemów w niej podjętych.

Jane Eyre to kobieta, która sporo w swoim młodym życiu przeszła. Kobieta, która potrafiła przeciwstawiać się, gdy inni ulegali. Kobieta, która pragnęła się rozwijać, a nie tylko żyć spokojnie i dostatnio, jak większość panien w tamtych czasach (a czy dziś jest inaczej?). Kobieta, która w imię wyznawanych wartości, potrafiła zrezygnować z pięknego uczucia. Kobieta, która była silna duchem mimo wątłego ciała. Kobieta niesztampowa jak na XIX wieczną Anglię pełną sztywnych konwenansów.

Dziwne losy Jane Eyre to także wzruszająca opowieść o miłości. Miłości trudnej, pełnej przeciwności. Miłości prawie że niemożliwej. Przyznaję, że nie zawsze rozumiałam i pochwalałam postępowanie Jane, gdyż mój umysł dziewczyny z XXI wieku nie zgadzał się z pewnymi decyzjami. Jednak podziwiałam główną bohaterkę za tę niezłomność przekonań i siłę do zaczynania wciąż od początku.

Mimo ogromnej ilości zalet, muszę być szczera także wobec siebie samej i uznać, że jednak książka Charlotte Bronte nie porwała mnie tak bardzo, jak bym oczekiwała. No właśnie, bo ja chyba miałam zwyczajnie zbyt wielkie oczekiwania wobec tego utworu. No i pamiętałam też moje uczucia podczas pochłaniania znakomitych Wichrowych Wzgórz Emily Bronte... Dlatego Dziwne losy Jane Eyre zapamiętam jako książkę bardzo wartościową, ale bez tego błysku w oku podczas przewracania kolejnych stron. Niemniej - przeczytać warto, a nawet trzeba!

Moja ocena: 5/6

19 komentarzy:

  1. "Dziwne losy Jane Eyre" to wyjątkowa dla mnie powieść. To dzięki niej poznałam smak prawdziwej literatury, to dzięki niej uzależniłam się od czytania książek. Już na zawsze będę miała do niej duży sentyment. Zresztą tak samo, jak do sióstr Bronte, które swoją literaturą "odwaliły" kawał dobrej roboty :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. O widzisz, ja wolę "Jane" od "Wichrowych wzgórz" bardzo mnie porusza ta książka, historia Jane tyle razy ekranizowana, że jak puzzle składa się obraz, wymieszany z wizjami reżyserów i mojej wyobraźni, ja polecam Ci serial z Tobim i Ruth.
    I trzymam kciuki za klasyczne postanowienie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja zgodzę się z Kasią. Również wolę "Jane". Czytałam ją o wiele wcześniej niż "Wichrowe wzgórza" i zaczarowała mnie. A po książce Emily spodziewałam się czegoś innego. Jednak zgadzam się, każdy powinien przeczytać obydwie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę koniecznie powrócić do tego typu literatury. Mam nadzieję, że niedługo będę miała taką okazję. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to specyficzny rodzaj literatury, swoją drogą, to właśnie jest wielka tajemnica książek - ich niezmierzone bogactwo tematyczne

      Usuń
    2. Ameryki nie odkryłeś/aś, ale tak jest, dlatego ksiązki maja tak wielu fanów.

      Usuń
  5. Szczerze mówiąc ,,Wichrowe wzgórza,, , a ,,Jane,, znajdują się w zupełnie innej lidze powieściowej.
    Nie zastanawiałam się, która z nich mnie bardziej uwiodła, gdyż urzekły mnie niewątpliwie obie :)
    Ciesze się niezmiernie, że na coraz większej liczbie blogów pojawia się klasyka :)
    Oczywiście współczesna literatura również zachwyca, ale trzeba poznać fundamenty,aby ocenić trafnie budowlę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie potrafię porównać "Wichrowych wzgórz" i "Dziwnych losów...". Obie kocham, ale z innych przyczyn.
    I mnie obie porwały, Jane także. Absolutnie nie mogłam się oderwać.

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam angielską klasykę, a ta książka jest jedną z moich ulubionych, chociaż w moim prywatnym rankingu Jane Austen i tak nikt nie pobije. Cieszę się, że Tobie także się podobała :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wybacz, ale szczerze nie mam serca do takich powieści. Jestem świeżo po lekturze "Pamiętników Jane Austen" i mimo, że klimat XIX wieku jest urzekający to chyba jednak nadaje na innych falach.

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham tę historię! Widziałam już jej różne ekranizacje i za każdym razem pochłania mnie ona tak samo mocno. Stawiam ją na równi z Dumą i uprzedzeniem :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja też sobie postanowiłam czytać więcej klasyki w tym roku:) Chętnie sięgnę i po "Dziwne losy Jane Eyre".

    OdpowiedzUsuń
  11. Czytałam niedawno. U mnie ta książka dostała "4", ale teraz, kiedy patrzę na nią z perspektywy czasu, myślę powinnam jej była dać wyższą ocenę :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Książka czeka na półce a ja jak na złość nie mam czasu po nią sięgnąć. Niemniej jednak postaram się to zrobić jak najszybciej ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Chciałabym i ja nadrobić w końcu braki w klasyce,ale jakoś do tej pory kiepsko mi idzie.Chyba powinnam obrać jakiś nowy plan typu przynajmniej jedna taka książka na miesiąc..

    OdpowiedzUsuń
  14. Zapraszam serdecznie!

    pochylonanaddzielami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. marzy mi się ta książka, liczę na to, że jeszcze w tym miesiącu uda mi się ją zdobyć :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Super, że wracasz :)
    A propos "Rozmawiajmy" - proszę o podanie maila, żebym mogła wysłać Ci zaproszenie!

    OdpowiedzUsuń
  17. Najbardziej kojarzy mi się, jak W "Idzie sierpniowej" Musierowicz, biedna, głodna Idusia czytała tę ksiązkę cała noc przy lampce po powrocie do Poznania zdeszczowego Czaplinka :)
    Ale sama tez czytałam i nie dziewię się Idusiowej pasji :)

    OdpowiedzUsuń