niedziela, 4 listopada 2012

"Małe kobietki" - Louisa May Alcott


Tłumaczenie: Anna Bańkowska
Wydawnictwo: MG
Stron: 295

Nie mam siostry. Nie mam też (ani nie miałam nigdy) w związku z tym żadnych kompleksów czy żalów do rodziców. Mam za to dwóch starszych braci, na których mogę zawsze polegać. Teraz, gdy jesteśmy już wszyscy tak beznadziejnie dorośli, to cenią sobie taki układ. Ale gdy wracam wspomnieniami do dzieciństwa, widzę różne obrazy - braci, którzy mieli własne tajemnice, braci trzymających mnie na (normalny w tym wieku) chłopięcy dystans (bo byłam dziewczyną, do tego siostrą i - o zgrozo! - młodszą), a nawet jednego brata, który na ulicy przy kumplach udawał, że mnie nie zna. No teraz się z tego śmieję, ale wierzcie mi - wtedy nie było mi do śmiechu. I czasem tęskniłam za siostrą, której nie miałam. Bo koleżanki, to jednak nie to samo. I gdy czytałam Małe kobietki, to wróciły do mnie te odczucia i zazdrościłam trochę bohaterkom tej ich siostrzanej więzi. Tych zabaw, przygód, oparcia.

Książka autorstwa Louisy May Alcott należy do klasyki amerykańskiej literatury. Została wydana w drugiej połowie XIX wieku i opowiada historię współczesnego (na tamte czasy) rodzeństwa. Bohaterkami są cztery siostry: Meg - najstarsza, najpoważniejsza, najbardziej odczuwająca finansowe niedostatki rodziny; Jo - nieco zwariowana, posiadająca wiele chłopięcych cech (często żałuje, że nie urodziła się chłopcem), młoda pisarka; Beth - nieśmiała, bardzo wrażliwa, uzdolniona muzycznie oraz Amy - najmłodsza z sióstr, "artystka", trochę zarozumiała i samolubna, ale i pocieszna (ma talent do przekręcania trudnych słów). Dziewczynki mieszkają razem z matką (Panią March, zwaną przez nie "mamisią" - trochę mnie raziło w oczy to zdrobnienie) i pomocą domową Hanną. Ukochany ojciec bierze udział w wojnie secesyjnej. Dom Marchów jest ubogi, ale pełen miłości, ciepła i rozsądku. Dziewczynki zaprzyjaźniają się z mieszkającym w sąsiedztwie chłopcem (Laurie) i jego bogatym dziadkiem. Małe kobietki to mniej więcej rok z życia bohaterów - w tym czasie dużo się wydarzy. Znajdą się momenty radosne, zabawne, ale i smutne, wzruszające, niemal tragiczne. Na kartach książki można zaobserwować zmiany, jakie zachodzą w dzieciach, a także dorosłych.

Najbardziej polubiłam szaloną Jo. Podobał mi się jej temperament i pisarskie zacięcie. To odważna dziewczynka, która walczyła z konwenansami, wykraczała jakby poza czasy, w których przyszło jej żyć. Widać w niej rysy feministyczne. Na uznanie zasługuje jej heroiczny czyn - ścięcie pięknych włosów - którego się podjęła, aby pomóc rodzinie w trudnym momencie. Moim zdaniem ta książka niesie w sobie wiele uniwersalnych myśli, które i dziś mogą być cenne dla młodych dziewcząt. Jasne - wtedy był inny świat, inne metody wychowawcze, innych cech i umiejętności wymagano od kobiet. Ale wartości, o których pisze autorka są i dziś ważne: rodzina, miłość, troska, szacunek do siebie i ludzi, zaufanie, wybaczenie. To naprawdę mądra opowieść, a do tego zabawna i ciągle aktualna. Napisana lekkim językiem, przystępnym dla współczesnego czytelnika, nawet młodego. Żałuję, że nie przeczytałam jej jakieś dziesięć lat temu, gdy byłam w podobnym wieku do bohaterek...

Mimo że już dawno temu ta książka trafiła na moją "listę" (czyli listę książek, które muszę w ciągu życia przeczytać), to dopiero teraz dowiedziałam się, że powstały kolejne części! A więc przede mną jeszcze: Dobre żony, Mali mężczyźni, Chłopcy Jo. Niesamowicie się cieszę na ponowne spotkanie starych znajomych. Ciekawa jestem, jak im się życie poukłada? Najbardziej intryguje mnie tytuł ostatniej części!


Moja ocena: -5/6

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa MG.

11 komentarzy:

  1. Ja siostrę mam, a o starszym bracie marzyłam od zawsze. Co prawda, brata mam, ale o szesnaście lat młodszego, więc o starszym mogę zapomnieć. :)
    "Małych kobietek" nie czytałam, ale mam coraz większą ochotę na tę pozycję, bo wydaje się naprawdę interesująca.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja rodzonego rodzeństwa nie mam, mam za to dwie przyrodnie siostry z którymi nie mieszkam i całkiem się z tego cieszę. :D Jednak wychowałam się z moim bratem ciotecznym i jego uważam za takiego mojego najbliższego brata. Po książkę z chęcią sięgnę. Dużo osób mi ją polecało, a teraz jeszcze ta Twoja recenzja. =)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja mam starszego brata. Za sobą mamy sporo kłótni i różnych dziwnych sytuacji, ale teraz jesteśmy przykładnym rodzeństwem. :D Ksiażkę kiedyś czytałam, ale jakoś mnie nie wciągnęła. Może warto jej dać drugą szansę? Poza tym, okładka mi się podoba. :F

    OdpowiedzUsuń
  4. Bez jaj, Gosia, nigdy nie czytałaś Małych kobietek? Absolutnie obowiązkowa pozycja dziecieco/nastoletnia :) śmiałam się i zaplanowałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No poważnie. Zresztą ja mam mnóstwo literackich luk do wypełnienia i pewnie życia nie starczy :P

      Usuń
    2. haha, komentarze pisane na telefonie z "poprawiaczem" wyglądają tak, jak powyżej właśnie :) miało być "śmiałam się i zapłakiwałam :)"

      Usuń
  5. Fajne się wydaje :) Mam i brata i siostrę ale obydwoje młodsi ode mnie. Powinnam w niedługim czasie sięgnąć po tą książkę :) Zapraszam do mnie. Dodaj do obserwowanych <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekałam na Twoją recenzję, bo niedawno "Małe kobietki" wpadły mi w oko i tak się zastanawiałam, czy warto. Chyba się skuszę, lubię takie opowieści. I też nie wiedziałam, że są kolejne części! Oby równie dobre ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Przyznaję, że nawet nie zwróciłabym na tę książkę uwagi, gdyby leżała gdzieś na półce w księgarni, ale naprawdę mnie teraz zaintrygowałaś!

    OdpowiedzUsuń
  8. Niedawno przypomniałam sobie o tej książce i zdecydowałam ze muszę ją przeczytać, Twoja recenzja tylko to potwierdza.

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo dobra książka. Przeczytałam ją całkiem niedawno, ale nie sądziłam, że tak mi się spodoba:)

    OdpowiedzUsuń