środa, 26 września 2012

"Lokatorka Wildfell Hall" - Anne Bronte


Tłumaczenie: Magdalena Hume
Wydawnictwo: MG
Stron: 525

Klasyka angielska, szczególnie ta dziewiętnastowieczna, to klimat, w którym czuję się najlepiej. Żaden ze mnie wielki znawca, ja po prostu z każdą książką zakochuję się coraz bardziej w tej literaturze. Gdy w blogosferze zaczęły się pojawiać recenzje Lokatorki Wildfell Hall (jak głosi okładka: "Nigdy dotąd niewydawana w Polsce powieść Anne Bronte!"), to po prostu wiedziałam, że muszę tę książkę przeczytać. A ponieważ recenzje były przeważnie pozytywne, a oceny wysokie, to miałam ogromne oczekiwania. Już na wstępie mogę szczerze przyznać, że książka Anne Bronte przeszła wszelkie moje oczekiwania! I chyba póki co będzie to moja ulubiona siostra-pisarka z klanu Bronte (co prawda narazie przeczytałam tylko Wichrowe wzgórza Emily Bronte i Dziwne losy Jane Eyre Charlotte Bronte), a w moim osobistym rankingu stać będzie nawet wyżej niż Jane Austen.

Lokatorka Wildfell Hall to historia niezwykłej kobiety, która postanowiła zawalczyć o siebie i przeciwstawić się narzuconym odgórnie zwyczajom i normom, co w ówczesnym jej świecie było próbą niemal samobójczą. Czytelnik początkowo poznaje całą historię z perspektywy Gilberta Markhama - młodego, trochę zbuntownego mężczyzny, który zostaje zauroczony przez nową, tajemniczą lokatorkę starego dworu. Helen Graham budzi w miasteczku wiele negatywnych emocji, gdyż nie zależy jej na integracji czy uznaniu mieszkańców. Broni własnej prywatności. Staje się w końcu ofiarą pomówień i niesprawiedliwych oskarżeń. A stający w jej obronie Gilbert sam doznaje chwili zwątpienia w kobietę. Mimo wszystko postanawia ona zaufać mężczyźnie i pozwala poznać swoją przeszłość - daje mu do przeczytania własny dziennik, którego dokładne przytoczenie stanowi mniej więcej połowę książki.

Dziennik Helen przenosi czytelnika o kilka lat wcześniej, gdy kobieta była jeszcze panną na wydaniu. Opisuje ona starania konkurentów o jej rękę, miłość do pana Huntingdona oraz wszystkie konsekwencje wynikające z przyjęcia oświadczyn. Początkowe zakochanie i zaślepienie staje się w obliczu rzeczywistości prawdziwym dramatem tej wcześniej silnej i pewnej siebie damy. Ostatecznie podejmuje ona najtrudniejszą decyzję - walkę. Walkę o lepsze jutro dla siebie i swojego syna.

Temat poruszony w Lokatorce Wildfell Hall wydaje mi się szalenie aktualny mimo swej dziewiętnastowiecznej oprawy. Wszak współcześnie również wiele kobiet przeżywa wielkie cierpienia w zaciszu domu, gdy "ten jedyny i ukochany" okazuje się zupełnie innym człowiekiem niż na początku. A życie z obiecywanej bajki przypomina ponurą tragedię. Strach przed postawieniem się, przed walką i niepewność jutra sprawiają, że kobiety tkwią nieraz w takich nieszczęśliwych związkach latami. Finansowe uzależnienie od męża, źle rozumiane dobro dzieci, a do tego wciąż istniejąca presja społeczeństwa - to wszystko nie służy podjęciu próby uwolnienia się. Ale to temat rzeka, więc zostawmy go.

Pięknie wymyśliła tę książką Anne Bronte. Piękną formę jej nadała: wpierw listy Gilberta do przyjaciela, potem dziennik Helen, który urywa się w momencie poznania tych dwojga, a następnie dalsze losy owej pary opisane znów przez Gilberta. Czyta się wyśmienicie, wręcz nie można oderwać się od tej historii (w moim przypadku było to o tyle kłopotliwe, że w tym samym czasie miałam do napisania część pracy magisterskiej...) i nawet nie odczuwa się tych ponad 500 stron! Jestem oczarowana tą historią i oczarowana stylem Anne Bronte. Już nie mogę doczekać się kolejnej jej książki, która leży na mojej półce...


Moja ocena: 6/6

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa MG

oraz w ramach projektu Rozmawiajmy.




11 komentarzy:

  1. Fajnie, że Ci się podobała, że ludzie jeszcze lubią klasykę, takie niespieszne delikatne ksiażki.
    Świadomosć tego podtrzymuje mnie na duchu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Angielskie klasyki mają w sobie pewną świeżość, po którą zawsze z przyjemnością sięgam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Poluję na tę książkę już od jakiegoś czasu. A kolejne recenzje robią mi na nią coraz większego smaka :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Na razie nie miałam jeszcze przyjemności zapoznać się z twórczością sióstr, ale posiadam "Agnes Grey", więc niebawem zacznę to zmieniać. Już teraz mam ochotę na "Lokatorkę Wildfell Hall".

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo chciałabym ją przeczytać! W ogóle klasyka ostatnio bardzo mnie interesuje, ale mam tyle książek do czytania, że nie wyrabiam czasowo.

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam klimat Bronte. Poza tym jestem pod wrażeniem oprawy graficznej tego wydania. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Lektura przede mną, a Twoja recenzja i ocena jest bardzo kusząca więc nie mogę się już doczekać:-)Tak w ogóle to jestem pod wrażeniem twórczości Bronte.

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak się cieszę ze w końcu coś zaskoczyło i zaczęto wydawać tego typu klasyki - polecam gorąco Północ i Południe Elizabeth Gaskell jeżeli jeszcze nie czytałaś .
    "Lokatorkę.." planuję kupić niedługo, oglądałam jedynie serial BBC, na podstawie tej powieści - Tajemnica domu na wzgórzu - bardzo mi się podobał .

    OdpowiedzUsuń
  9. Coraz bardziej chcę ją przeczytac, fajna recenzja:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Właśnie będę zaczynać ją czytać.

    OdpowiedzUsuń
  11. Definitely believe that which you said. Your favorite reason seemed to be on
    the net the easiest thing to be aware of. I say to you,
    I certainly get annoyed while people think about worries
    that they plainly don't know about. You managed to hit the nail upon the top as well as defined out the whole thing without having side-effects , people could take a signal. Will likely be back to get more. Thanks

    My blog post ... natural cellulite treatment

    OdpowiedzUsuń