niedziela, 2 września 2012

A w duszy gra... [2]: Mela Koteluk

Ostatni tydzień minął mi z szybkością błyskawicy. Połowa dnia w biurze, a potem praca nad magisterką (napisanie pierwszego rozdziału na zaliczenie czwartego roku jak zwykle odwlekałam i teraz zrobiło się nerwowo...). Do tego czytanie książki Nicka Vujicica, którą dostałam do recenzji od portalu nakanapie.pl i ćwiczenia (tak, w końcu wzięłam się poważnie za odchudzanie!). Mam nadzieję, że jak już uporam się z magisterką, to wygospodaruję sobie więcej czasu na bloga. Dzisiejszy post jest po to, aby trochę się wytłumaczyć, trochę o sobie przypomnieć, ale przede wszystkim po to, aby opowiedzieć Wam o moim najnowszym muzycznym odkryciu. 


Co prawda refleks mam spóźniony, bo płyta tej artystki (Spadochron) wyszła w maju 2012 roku, a ja dopiero teraz o niej usłyszałam. Przyznam, że zakochałam się zupełnie w muzyce Meli Koteluk i zbliżające się urodziny wykorzystam na zdobycie oryginalnej płyty. Słucham teraz Meli na okrągło, a co najlepsze - już 7. października zagra ona w Toruniu! Nie mogę się doczekać. :)

Zachęcam Was do bliższego zapoznania się w twórczością tej młodej artystki. Dodam, że przed wydaniem własnej płyty śpiewała ona w chórkach u Gaby Kulki i zespołu Scorpions. Naprawdę warto!

3 komentarze:

  1. Niestety nie znam tej piosenkarki, ale może kiedyś posłucham jej utworów:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety niespecjalnie mi muzyka tej pani podchodzi - stanowczo wolę inną nutę. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam. Ostatnio słucham jej płyty na okrągło, a najbardziej klimatycznie jest w trakcie wieczornego spaceru. Wszystkim wrażliwcom, ceniącym sobie delikatny, ciepły głos oraz niebanalne słowa - gorąco polecam ;)
    Pozdrawiam i życzę wytrwałości w pisaniu magisterki :)

    OdpowiedzUsuń