środa, 26 października 2011

"Madame Hemingway" - Paula McLain.


Tłumaczenie: Anna Rojkowska
Wydawnictwo: Bukowy Las
Stron: 397

A teraz szczerze: ręka w górę, kto kojarzył Ernesta Hemingway'a wyłącznie jako starszego, brodatego pana, autora Starego człowieka i morze? Oczami wyobraźni możecie zauważyć moją, wyciągniętą jak struna, rękę.

Madame Hemingway to fascynująca książka. Autorka przenosi czytelnika do Paryża lat 20., z niezwykłą dokładnością oddając charakter tamtych czasów oraz życie artystycznej bohemy. Historia została przedstawiona z perspektywy Hadley - pierwszej żony (paryskiej żony jak mawiali niektórzy, stąd tytuł oryginału - The Paris Wife) znanego, amerykańskiego pisarza, Ernesta Hemingwaya.

Jednak żaden ze znanych artystów nie stał się popularny z dnia na dzień. Droga Ernesta do sławy była dość trudna, okupiona ciężką pracą, wyrzeczeniami. Artyści nie są łatwymi we współżyciu ludźmi, a artyści niespełnieni - szczególnie. Hemingway miał jednak to, czego nie miała większość jego znajomych - miłość oraz kobietę, która tą absolutną miłością go darzyła. Hadley, starsza od pisarza o osiem lat, była mu opoką. Żyła właściwie dla niego i nie chciała nic poza szczęściem rodzinnym, ale Ernest był wolnym ptakiem i rodzinna rutyna go dusiła... Potrzebował wrażeń, świeżości, historii. Doprowadził w końcu do patowej sytuacji - jednocześnie zniżając się do paryskich standardów - żył przez parę miesięcy w trójkącie z żoną i kochanką, raniąc obie i siebie samego.

Zanim jednak dojdzie do tego, to Hadley opisuje początki znajomości z Ernestem, pierwsze lata ich małżeństwa, jego literackie boje, narodziny syna, paryskie przyjaźnie. Kiedy na horyzoncie pojawia się Pauline, akcja jakby nabiera tempa. Książka ta jest pełna emocji, bo przecież główna bohaterka to kobieta, która kocha za bardzo, a to samo w sobie wydaje się skomplikowane i...żałosne. Muszę przyznać, że ciężko było mi zrozumieć Hadley w ostatnich miesiącach jej związku z Ernestem. Wszystkie karty zostały odkryte, a ona mimo to nadal trwała w tej chorej, toksycznej sytuacji. Jemu oczywiście się wydawało, że tak się da żyć, jeśli tylko wypracują pewne reguły i nie będą zbyt wiele na ten temat rozmawiać. Na szczęście Hadley powiedziała dość i mój szacunek do niej powrócił. Choć w sumie - cóż ja mogę wiedzieć...

Madame Hemingway należy do książek, których nie odłożysz na półkę, póki nie przeczytasz ostatniego zdania. Mój dzisiejszy dzień należał do Hadley. I do Ernesta. I do Paryża lat 20. Najbardziej niezwykłe jest w tym wszystkim to, że zdarzyło się naprawdę. Jestem wdzięczna Pauli McLain za tę historię. Postanowiłam wypożyczyć książki Hemingway'a, których trudne powstawanie opisała Hadley. Postanowiłam też przeczytać biografię Ernesta i dowiedzieć się więcej o jego życiu po rozwodzie ze swą "paryską żoną" (żon było potem jeszcze trzy). Najzwyczajniej w świecie nie mogę przestać myśleć o ludziach, których dziś poznałam...

Podsumowując: piękna i prawdziwa historia, znakomicie oddany klimat powojennego Paryża (a szczególnie spotkań towarzyskich cyganerii artystycznej i lejące się hektolitry alkoholu), wciągająca narracja, lekkość słów, stopniowanie napięcia oraz mnóstwo ciekawostek dla fanów różnych pisarzy (w tym na przykład - Scott Fitzgerald Wielki Gatsby czy James Joyce Ulisses). Mówiąc krótko: polecam!


Moja ocena: 6/6

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Bukowy Las.

 Hadley i Ernest 
1922

12 komentarzy:

  1. O żonie nigdy nie słyszałem, tym bardziej nie czytałem. Chętnie nadrobię zaległości :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się,że tak wysoko oceniłaś tą książkę bo właśnie ją dostałam i mam zamiar ją przeczytać w ciągu kilku najbliższych dni. Mam nadzieję, że mi również przypadnie do gustu.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Za tworami Hemingway'a jakoś nie przepadam, ale ta powieść zapowiada się interesująco. Lubię pozycje, które mają w sobie prawdziwy element życia sławnych ludzi.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. 4 żony? Długo szukał szczęścia ;p Za jego twórczością średnio przepadam jednak z opisywaną przez ciebie książką chętnie się zapoznam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Słyszałam o tej książce i miałam na nią chętkę, a teraz apetyt wzrósł :)

    OdpowiedzUsuń
  6. No tak, mnie Hemingway kojarzył się do tej pory chyba tylko ze "Starym człowiekiem...".

    Mogłabym pokochać tę książkę już za samo miejsce akcji :) Zwrócę na nią uwagę!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. o kurcze ja też chcę i to bardzo bo masz rację wszystko co wiem o tym człowieku to to że napisał starego człowieka.... a historia jego życia i miłości musi być fascynująca

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie przepadam za tym autorem. Może kiedyś dojrzeję do jego dorobku literackiego i wtedy też sięgnę po biografię.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jakoś nie ciągnie mnie do tej książki,więc raczej jej nie przeczytam. Chociaż muszę kiedyś przeczytać jakąś książkę tego autora,żeby zobaczyć jak pisze;)
    Zapraszam na mój blog z recenzjami książek!;) {centerbook.blog.onet.pl}

    OdpowiedzUsuń
  10. Muszę przeczytac! Już samo miejsce i czas akcji podbiło moje serce:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dzisiaj również dodałam na swojego bloga recenzję tej książki, serdecznie zapraszam.
    W wielu kwestiach się również zgadzamy, co prawda nie opisałam tego tak jak ty, ale jak czytam twoje przemyślenia mam wrażenie jakbym to ja pisała. :)
    "Muszę przyznać, że ciężko było mi zrozumieć Hadley w ostatnich miesiącach jej związku z Ernestem. Wszystkie karty zostały odkryte, a ona mimo to nadal trwała w tej chorej, toksycznej sytuacji." - O tej sytuacji myślę dokładnie tak samo, ale przecież nie możemy jej oceniać, nie wiedząc jak się czuła.
    I zdecydowanie też się zabieram za lektury Hemingwaya. :)
    Zapraszam na mojego bloga, który dopiero rozpoczyna 'karierę', ale mam nadzieję, że się rozwinie. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. ja tam Hemingwaya kojarze głównie jednak jako wielbiciela mojito, ale to może oznaczać, że moje zainteresowania oscylują w niebezpiecznych jednak rejonach :)

    OdpowiedzUsuń