Pisałam kiedyś o tym, że raczej nie wracam do raz przeczytanych książek. Nie umiem do końca wyjaśnić - dlaczego? Po prostu tak jest, nie czuję potrzeby. Zupełnie inaczej jest z filmami. Mam kilka takich ukochanych, takich "na poprawę humoru". A ponieważ jesienią (gdy dopada nas chandra, wieczór długi, a obok niekoniecznie siedzi nasza druga połówka) takie filmowe leki na smutki są niezbędne, to postanowiłam przedstawić Wam kilka moich propozycji. Są to wybory bardzo osobiste, indywidualne. Wynikają z moich potrzeb wzruszenia się lub pośmiania w danym momencie. Oglądałam je już wielokrotnie i jestem pewna, że tej jesieni także do nich powrócę...
Dziennik Bridget Jones
reż. Sharon Maguire
Śniadanie u Tiffany'ego
reż. Blake Edwards
Dzieci niebios
reż. Majid Majidi
Dziewczyny z wyższych sfer
reż. Boaz Yakin
Legalna blondynka
reż. Robert Luketic
A Wy jakimi filmami poprawiacie sobie nastrój?
Może mi coś polecicie?
W końcu jesień długa!
Bridget Jones i Audrey Hepburn zdecydowanie na tak.
OdpowiedzUsuńDość rzadko poprawiam sobie nastrój filmami, bo do tego są głównie komedie, a mnie ostatnio żadne nie wciągają. No, chyba, że Kac Vegas, albo Projekt X
OdpowiedzUsuńNie przepadam za filmami, ale Dziennik Bridget Jones chyba sobie zobaczą
OdpowiedzUsuńZgadzam się co do "Dziewczyn z wyższych sfer", "Legalnej blondynki" oraz "Dziennika Bridget Jones". Reszty filmów nie oglądałam, ale na pewno nadrobię. :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ,,Legalną blondynkę", zawsze mnie rozśmiesza:))
OdpowiedzUsuńDziennik Bridget i Legalną Blondynkę widziałam, fajne filmy ;) No i w tym klimacie mogę Ci polecić np. Narzeczony mimo woli, Miss Agent, Mój chłopak się żeni, Nowszy model, Plan B, Pokojówka na Manhattanie, Irlandzkie zaręczyny (to ostatnie przecudowne!) - słowem uwielbiam komedie romantyczne :D
OdpowiedzUsuńJa również nie wracam do książek, nie powiem, że w szczenięcych latach tego nie robiłam, ale teraz nie potrafię drugi raz odnaleźć się w tej samej historii.
OdpowiedzUsuńRzadko oglądam komedie, lubię nurzać się w dramatach psychologicznych i thrillerach, niestety nie są to raczej propozycje dobre na jesienne, nudne wieczory, ale swego czasu bawił mnie film "Irlandzkie zaręczyn" i "Pożyczony narzeczony". Z Twoich propozycji uwielbiam śniadanie u Tiffany'ego, Dzieci niebios nie znam, a Legalnej Blondynki I Bridget nie zdzierżam.
Ja uwielbiam Sex w wielkim mieście, nie znam lepszego sposobu na chandrę...
OdpowiedzUsuńświetne propozycje, oglądałam wszystkie z wyjątkiem ,,Dzieci niebios"
OdpowiedzUsuńZgadzam się z "Legalną blondynką" - najlepszy sposób na chandrę. "Dziennik Bridget Jones" i "Śniadanie u Tiffany'ego" też lubię (to drugie wręcz uwielbiam i oglądam regularnie), a dołożyłabym jeszcze "Pół żartem pół serio" i "Szaradę". Klimatyczny XX wiek zawsze poprawia mi humor:)
OdpowiedzUsuń