Mam ogromne zaległości filmowe. Mnóstwo najnowszych produkcji wciąż nie widziałam i tylko dopisuję je sobie do "listy wakacyjnej", czyli listy rzeczy, które przeczytam, zobaczę, zrobię w wakacje. To pewnie trochę utopijna lista, bo rzeczywistość zawsze weryfikuje nasze plany, a tak po prawdzie - nigdy jeszcze nie udało mi się w stu procentach wykonać jakiegoś zamierzonego planu. Niemniej będę się starać i mam nadzieję, że będzie to miało swoje odbicie w moich letnich postach.
Udało mi się jednakże zobaczyć przynajmniej dwie premiery tego roku, które zasługują na parę słów. Oba filmy bardzo mnie poruszyły i długi czas nie dawały o sobie zapomnieć. Nie będę Wam streszczać fabuły (kliknięcie na plakat, przeniesie Was do strony z opisem i wszelkimi szczegółami), ale napiszę trochę o moich subiektywnych odczuciach.
Róża
reż. Wojciech Smarzowski
Wiedziałam, że to spotkanie nie będzie łatwe i przyjemne, wszak to Smarzowski - reżyser Wesela i Domu złego, ale chyba nie spodziewałam się, że będzie aż tak ciężko. Że nie będę mogła wstać z fotela po zapaleniu świateł. Że dzień następny spędzę na ciągłym odtwarzaniu scen w głowie i wracaniu do najtrudniejszych momentów. Że będę miała niepokojące sny przez kilka następnych nocy. Ogrom brutalności i cierpienia, jakie reżyser zawarł w tym obrazie jest nie do wypowiedzenia. Jednak nie znajdziemy tu bezmyślnego epatowania przemocą. Znajdziemy za to historię miłości niemożliwej. Róża to mocny film, trudny, ale i ważny. Bardzo dobrze zrobiony - wszystko tu gra: zdjęcia, muzyka, aktorzy (Dorociński, Kulesza, Preis, Braciak). Naprawdę warto zarezerwować sobie wieczór na spotkanie z filmem Smarzowskiego, choć można wyjść po tym spotkaniu niezwykle zdruzgotanym wewnętrznie.
Nad życie
reż. Anna Plutecka-Mesjasz
Na ten film długo czekałam. Właściwie od pierwszych zapowiedzi wiedziałam, że muszę zobaczyć tę historię na dużym ekranie. Historia życia Agaty Mróz to idealny materiał na film. Heroiczna walka o dziecko w obliczu choroby - obok tego nikt nie przejdzie obojętnie. Dlatego też nie jest w tym przypadku istotne, że film to żadne arcydzieło, ot prosto sklejony obraz. Ważniejsza jest wszak sama wymowa, przekaz. Po zapaleniu świateł damska część widowni chowała chusteczki do torebek. Ja również. Nie sposób nie wzruszyć się na tym filmie. Polecam każdemu, kto kiedykolwiek słyszał o Agacie, ale szczególnie polecam tym, którzy tej historii nie znają. Piękna i wzruszająca opowieść. Ukłon w stronę niezwykłej kobiety, której już z nami niestety nie ma.
Mam w planach obejrzenie "Róży" ;)
OdpowiedzUsuńBardzo chcę obejrzeć oba filmy. Mam nadzieję, że uda mi się to jak najszybciej, jednak przy obecnym braku czasu może być ciężko.
OdpowiedzUsuńObydwa filmy po prostu muszę obejrzeć. "Nad życie" - nie wyobrażam sobie, jak mogłabym go ominąć. Ze względu na tematykę, postać Agaty...
OdpowiedzUsuń"Róża" znów ze względu na tematykę. Nawet gdybym miała przypłacić to zachwianiem wewnętrznego spokoju:)
Pozdrawiam!